Dzień 7
Dnia siódmego powinienem odpoczywać, ale że jestem tylko człowiekiem a nie Wszechmogącym to jednak pracować trzeba. Oczywiście to żart. Siódmy bo kolejny. A praca jak praca kocha mnie jak zwykle, bezwarunkowo. Dlatego zaraz po powrocie targany wyrzutami sumienia, że znów cały dzień poza domem spędzony zasiadłem do herbatki z moją małą Angeliną w jej nowej kuchni Hello Kitty. Była zachwycona, że tata napił się herbatki, że przygotowała miejsca dla klientów.
… Ciekawe, bo zawsze myślałem że to dla gości się przygotowuje, ale na pewno za bardzo podsłuchuje swoich rodziców kiedy przez telefon rozmawiają, dlatego u nas byli klienci a nie goście …
Na koniec było szaleństwo z balonami które zostały po urodzinowej zabawie, no i kochane lekcje z kochanym synkiem. Znów ta kaligrafia. Sam już mam jej dość, a co dopiero siedmiolatek zaganiany prawie siłą do pracy przez obojga rodziców. Dobrze, że ja mam już pierwszą klasę za sobą 😉
Day 7
This is teatime with my daughter in her playroom. We’ve just testing the new Hello Kitty’s kitchen and other girls stuff. She is enjoy play with me.